Archiwum obejmuje pieśni i opowieści zarejestrowane podczas wypraw ku ludziom we wsiach polskich na Bukowinie Rumuńskiej, w Naddniestrzu i Mołdawii, a także w województwie Pomorskim i Zachodniopomorskim.
Pan Wacław mieszka we wsi Gołczewo na Kaszubach. Od wielu lat sam prowadzi Puste Noce, nabożeństwa majowe i inne spotkania o charakterze religijnym we wsi i okolicach, był również inicjatorem budowy klubu i licznych aktywności lokalnych. Pan Wacław znał obszerny repertuar pieśni pogrzebowych, jednak z racji zanikania zwyczaju, a także upływu czasu − wiele starszych, rzadziej wykonywanych wariantów zanika w jego pamięci. O swojej definicji śpiewu, o tym jak się go uczył, dlaczego śpiewa się pieśni pogrzebowe i czemu pieśń jest ważniejsza niż modlitwa, a także o niegdysiejszych płaczkach oraz o przebiegu spotkań na Puste Noce opowiada w poświęconym mu materiale filmowym. W filmie - oprócz rozmów i opowieści - zarejestrowano następujące pieśni (w kolejności wykonania): „Kto się w opiekę odda Panu swemu”, „Zmarły człowiecze z tobą się żegnamy”, „Natęż słuch Panie”, „Zawitaj Matko różańca świętego”,„Książe Niebieski, Święty Michale”
Pan Andrzej jest przedsiębiorcą z Tuchomka, który wraz z grupą znajomych stworzył tam aktywnie działającą grupę śpiewaczą, uczestniczącą we współczesnych obrzędach pogrzebowych. Organizuje spotkania, warsztaty, korzysta z nowych technologii, realizuje projekty. U pana Andrzeja trafiliśmy na egzemplarz XIX-wiecznego śpiewnika pelplińskiego, który zawiera ślady kilku wcześniejszych użytkowników. Film opowiada o historii otrzymania śpiewnika, o wspomnieniach z pierwszych Pustych Nocy, o niegdysiejszych śpiewakach z Tuchomka – m.in. o kowalu, panu Janie Grudnowskim, i Kazimierzu Komorzańskim − i ich pieśniach, o tym, jak zmienia się ten obrzęd w ostatnich latach, czym jest dla pana Andrzeja śpiewanie, dlaczego częściej śpiewa nowszy repertuar, a także o mostach między światem żywych i umarłych.
Pani Józefa mieszka we wsi Węgorza koło Nowogardu w Zachodniopomorskiem. Repertuaru uczyła się jako nastolatka, w „centrali” − od mamy, jej sióstr i innych śpiewających. Na Pomorze Zachodnie przyjechała wraz z mężem zaraz po ślubie, w wieku 19 lat, „płacząc dwa tygodnie, dzień i noc”. Przywiozła ze sobą zeszyty. Jako młoda dziewczyna podjęła się wprowadzania „nowej tradycji” − śpiewu pogrzebowego wśród lokalnej społeczności. Od kilkunastu lat pani Józefa już nie śpiewa na pogrzebach. Film − obok pieśni śpiewanych z towarzyszeniem znakomitego muzyka, Jacka Hałasa, w pełnych wersjach − zawiera m.in. opowieści o tym, jak śpiewało się w „centrali”, jak ten szczególny repertuar zdobywał stopniowo uznanie wśród osadników na „terenach zachodnich”, jaki przebieg miały spotkania pogrzebowe, jak powstawała utworzona przez panią Józefę grupa śpiewacza, a także: dlaczego zanikła we wsi tradycja śpiewu.
Mieszkająca w Gryficach (woj. zachodniopomorskie), urodzona we Władysławowie koło Łowicza pani Janina zna niezwykle obszerny repertuar pieśni, które wyniosła ze swojej rodziny o wielopokoleniowych tradycjach śpiewaczych. Babcia pani Janiny od 16. roku życia była druhną na weselach i swoje umiejętności przekazała córce, a następnie wnuczce. Większość repertuaru pani Janina przechowuje w pamięci; w zasadzie nie prowadzi żadnych zeszytów, nie korzysta ze śpiewników, wiele z pieśni wydobywa z zakamarków pamięci, do których nie sięgała od dziesięcioleci. Zarówno trud przypominania, jak i niemożność przywołania niektórych z nich jest procesem przejmującym, widomym znakiem czasu. Spotkaniu towarzyszył syn pani Janiny – Stanisław Mazurek, szczeciński lutnik, rekonstruktor, muzyk i śpiewak. Film, poza śpiewanymi pieśniami (z których niektóre wykonane były po raz pierwszy po 30−40 latach), zawiera też opowieści o ponownych narodzinach tradycji pogrzebowych w okolicach wsi Kucerz (obecnie: Kocierz) na Pomorzu Zachodnim, o tym, jak znajdowano jedną wspólną melodię, by pogodzić różne warianty, o tym, co się dzieje z duszą do momentu pogrzebu, dlaczego noce przed pogrzebem nazywały się pustymi, jakie to uczucie przypominać sobie pieśni po tak długim czasie i czy zwyczaj wspólnego śpiewania ma szansę powrócić. Film jest również zapisem relacji między matką i zgłębiającym własną tradycję synem.
Relacja ojca-śpiewaka z synem oraz zawarty w niej proces pokoleniowego przekazywania tradycji były na tyle interesujące, że zdecydowaliśmy się poświęcić im oddzielny materiał. W filmie śpiewacy opowiadają m.in. o wątpliwościach dotyczących kontynuowania tradycji, o obserwacjach i emocjach, jakie towarzyszą śpiewakom w trakcie spotkań pogrzebowych, o tym, dlaczego nie śpiewa się na pogrzebach własnej rodziny, o pewności, jaką może dać synowi ojciec w śpiewie, jakim sposobem śpiewak wyczuwa, że ktoś umarł i dlaczego kiedyś ludzie umieli śpiewać. W filmie - oprócz rozmów i opowieści - zarejestrowano następujące pieśni (w kolejności wykonania): „Ty któraś piękne dni swoje skończyła”, „Boże w dobroci nigdy nie przebrany”, „Przez czyśćcowe upalenia”, „Na cmentarzu mieszkać będę”
Pan Stefan Borzyszkowski mieszka we wsi Borzyszkowy w kaszubskim regionie Gochy (kaszub. Gòchë). Stefan senior śpiewał z oryginalnego śpiewnika pelplińskiego z końca XIX wieku. Pierwsze pieśni poznawał w wieku 7−8 lat, prowadząc na obrzędy pogrzebowe swoją niewidomą mamę. W wieku 21 lat zaczął samodzielnie przewodniczyć śpiewom. O ostatnich Pustych Nocach w Borzyszkowach, o dylematach śpiewaka pogrzebowego, o przekazywaniu tradycji, o tym, co może zdziałać pieśń i dlaczego się śpiewa, o życiu pozagrobowym oraz o wielu innych kwestiach pan Stefan potrafi opowiadać z wrodzonym talentem i niezwykłą pasją. W filmie - oprócz rozmów i opowieści - zarejestrowano następujące pieśni (w kolejności wykonania): „Książe Niebieski, Święty Michale”, „Śpijże już po twoim boju”, „Zmarły człowiecze z tobą się żegnamy”, „Obacz tu każdy człowiecze, co to za rozkosz na świecie”, „Zapada zmrok”,„Aniele stróżu oraz mój patronie”, „Już idę do grobu smutnego ciemnego”.
Państwo Zofia i Piotr to małżeństwo, które od lat wspólnie prowadzi Puste Noce. Mieszkają w osadzie Okuny koło Kłączna na Kaszubach. Pieśniami pogrzebowymi zajmują się od wielu lat. Pani Zofia zaczynała śpiewać jeszcze przed ślubem − wraz z ojcem i siostrą „chodziła na Puste Noce” w okolicach rodzinnych Kramarzyn. Obecnego repertuaru małżeństwo uczyło się wspólnie od pani Stenclowej z Kłączna, jej ojca, a także śpiewaka kłączniańskiego, zwanego Pondjabłem.
Pieśni Chamier-Gliszczyńskich były zapisane ręcznie w starych zeszytach, wiele z tekstów opatrzonych było trzycyfrowymi numerami − oznaczeniami przepisanymi z „zapomnianego śpiewnika”. W czasie pierwszego spotkania odkryliśmy, że oznaczenia – niczym klucze do światów równoległych − pasowały bez wyjątku do numeracji ze śpiewnika pelpińskiego ks. Kellera z roku 1886, który przywieźliśmy ze sobą. W filmie pieśni śpiewane są już jednak z drukowanych kartek A4 – bez oznaczeń. Obok starych utworów śpiewanych w pełnych, wielozwrotkowych wersjach pojawiają się również nowe, znacznie krótsze.
Marian Jeliński
Pan Marian jest miłośnikiem kultury kaszubskiej, ekspertem od pszczół i ich chorób, literatem, tłumaczem, współtwórcą słowników polsko-kaszubskich i szczerym propagatorem zachowania języka kaszubskiego. Dzięki niemu dowiedzieliśmy się o istnieniu współczesnych kaszubskich przekładów pieśni pogrzebowych, kaszubskim modlitewniku używanym w kilku kościołach wokół Żukowa i o okolicznościach ich śpiewania. Materiał − oprócz dwóch pieśni w wersji kaszubskiej − zawiera rozważania o przyczynach i skali tego zjawiska, o tym, dlaczego Kaszubi dawniej nie śpiewali ich w swoim języku i jaka może być przyszłość pieśni pogrzebowych po kaszubsku.
(długość filmu: 19 minut)